ÓSMEGO.

To powinien być dobry dzień, taki radosny, szczery i dobry. Kwiatów i miłości w życiu każdej kobiety nigdy nie będzie za wiele. Nie ma co się nas bać i wyczekiwać marca z kwiatami, jesteśmy gotowe przyjmować życzenia i prezenty przez cały rok. Ten ósmy przybliża nas też do wiosny co oznacza, że idzie dobre, bo wiosna to radość i dobro, ósmy wygląda mi na takiego co tę radość przepowiada, dzięki niemu budzi się w nas światło, takie nowe, wiosenne i czyste. To piękny dzień! Życzmy sobie zawsze wszystkiego najlepszego i bądźmy tacy dla siebie tu ,teraz i zawsze. Dziś życzę tego wszystkim kobietom, bo my też możemy składać sobie życzenia, to jest możliwe, sprawdźcie.

Dokładnie rok temu wprowadziły się do nas trzy super kobiety. Viera, Tatiana i Marina. Tak się złożyło, że akurat w dzień kobiet zaczęły z nami mieszkać. Od tamtego czasu nasze życie wygląda inaczej, jak zapewne każdego, kto przyjął ukraińską rodzinę. U nas dom znalazło ponad 20 osób, wiele pojechało dalej, niektórzy nawet zdecydowali się na powrót do kraju. Kobiety, które u nas mieszkają nie mają takiej możliwości. Powrót dla nich nie jest opcją póki co.

Viera w tym roku skończy 75 lat i będą to już drugie jej urodziny w Polsce, pierwsze przeżyła dosyć ciężko, mimo że jest radosną piękną kobietą, lubi śpiewać i żartować, tamtego dnia nie potrafiła cieszyć się tak jak choćby rok wcześniej, kiedy mogła świętować ze swoimi przyjaciółmi. Viera jest bardzo silną kobietą i mimo towarzyszących jej chorób nie poddaje się i wie, że ten dzień przyjdzie i wróci kiedyś do domu.



Tatiana ma 54 lata i w życiu nikt, absolutnie nikt z Was nie posądziłby ją o taki wiek! Takie cuda dzieją się na przykład wtedy, gdy całe życie ćwiczysz jogę, jak to robi Tatiana. Do tego, ta kobieta jest mistrzem Reiki. Co to takiego? Sprawdźcie sami w internetach, możecie też przyjść do nas i się przekonać na własnej skórze jak to działa. Prywatnie Tatiana jest córką Viery i na razie do domu z mamą się nie wybierze. Za dużo bomb spada na ich miasto w ostatnim czasie.


Marina ma 34 lata, skończyła psychologię i w swoim Charkowie, gdzie mieszkała od urodzenia pracowała z dziećmi. Jest bardzo wesołą i zabawną dziewczyną. U nas odnalazła swoją oazę spokoju w ogrodzie, którym zajmuje się od zeszłego roku wspólnie ze swoją babcią. Marina hoduje u nas własne warzywa, to zajęcie przynosi jej wiele satysfakcji, a nam wszystkim świeże wyhodowane na naszej ziemi pomidory, papryki czy cukinie i wiele innych. Marina wróci do domu z babcią Vierą i mamą Tatianą dopiero jak skończy się wojna. Jest osobą niepełnosprawną ruchowo i sytuacja w ich kraju zagraża jej życiu bardziej niż innym, którzy są sprawni.

Nie wyobrażamy sobie jak to jest zamknąć dom na klucz i uciekać w nieznane, kiedy nigdy wcześniej nie było się poza granicami kraju czy województwa. Nie wyobrażamy sobie też, jak można żyć w innym kraju rok lub dłużej, ciągle myśląc o swoim domu i o bliskich którzy zostali. Nie pojmiemy, póki co,tego jakby to było gdybyśmy my mieli godzinę lub dwie na opuszczenie miasta, spakowanie siebie, babci, swojego dziecka i ucieczkę pod osłoną artylerii. Ucieczkę gdzie? Kiedy nie mamy dokąd pójść. Jak daleko, obarczeni rodziną i ich przypadłościami udałoby nam się uciec? Jak długo bylibyśmy w stanie tak żyć nie popadając w depresję, czy po prostu płacząc co noc za tym co zostało za nami? Tego nie wiemy. Możemy być wdzięczni za tę beztroską nieświadomość. Podziwiajmy siłę tych, którzy tego doświadczyli i życzmy im jak najlepiej, aby wytrzymali jeszcze choć trochę, żeby doczekali, i z podniesioną głowa wrócili do swoich domów i bliskich.

Te kobiety znalazły u nas swoją oazę. Choć ich życie tutaj różni się od tego, które zostawiły w Charkowie, starają się zbudować swoje szczęście na nowo. Uczą się Polski i Polaków, nasze przyzwyczajenia i codzienność jest inna od tej, w której wyrosły, mimo że jesteśmy bliskimi sąsiadami to dzielą nas setki, a nawet tysiące kilometrów, które zmieniają charakter, zwyczaje, klimat a nawet czas. Ten ostatni najbardziej im się tu dłuży, nam ucieka, a im wyciąga się w nieskończoność. To czego potrzebują, i czego by sobie życzyły dziś i zawsze jest jeszcze poza naszym zasięgiem. Wojna się skończy, do tej pory każda się kończyła, dlatego zakładam, że z tą też tak będzie. Wtedy wszystkie otrzymają z powrotem to, na co najbardziej czekają, i żadne życzenia czy prezenty nie będą w stanie tego udawać. To będzie radość, nowe życie w starym kraju, własny dawny dom i wszystko to co znają i za czym tęsknią. Tego im życzę.
LK